niedziela, 30 marca 2014

relaks

Niedziela to czas odpoczynku. Ostatnio największą przyjemność sprawiają mi chwile spędzone z miniaturkami i właśnie nim poświęciłam dzisiejszy dzień.
Zabrałam się za mebel, w którym odpoczywam najlepiej. Łóżko. Gdzie lepiej się relaksować jak nie w nim!?! :)
 
Łóżko, choć spore,  wydawało mi się łatwe do wykonania i faktycznie była to prosta sprawa, choć nie ustrzegłam się jednego błędu. A wszystko przez to, że poszłam na żywioł, bez żadnego planu. Na szczęście udało się w porę wprowadzić plan naprawczy i teraz naprawdę jestem zadowolona z efektu końcowego ;-)
 
Zaczęłam od podstawy (wykonana z balsy), do ozdoby wybrałam laserowo wycięte tekturki (chyba się od nich uzależniłam!), a sam materac wykonałam ze zużytej gąbki.
 


Nie zapomniałam o nóżkach z przekładek do koralików.


Po złożeniu całość prezentowała się naprawdę obiecująco. Zauważcie, że celowo dałam dwa różne motywy ozdobne. Zależało mi na tym, by część u góry łóżka była bardziej wyeksponowana, stąd wyższy element ornamentowy.




Wystarczyło teraz przyłożyć materac i... dupa. Zresztą zobaczcie sami.
 
Materac by na równi z górnym elementem, w momencie kiedy dodałabym poduszki całkowicie zasłoniłabym to co miało stanowić ozdobę łoża. Stąd szybka zmiana projektu i podwyższenie wezgłowia.


A tak mój mebel prezentuje się już po pomalowaniu

oraz z materacem

Niestety, na razie nie mam z czego zrobić pościeli :( Pomimo odwiedzenia kilku lumpeksów nigdzie nie udało mi się dostać odpowiedniego materiału.
 
Czas na wypróbowanie mojego nowego wyrka. Idę śnić o mojej nowej koronkowej i delikatnej pościeli. Dobranoc!

sobota, 29 marca 2014

wiosennie i świątecznie

Nadszedł ciepły weekend i tak nielubiane przeze mnie wiosenne porządki. Czas między myciem okien, praniem, przeglądem szaf i odkurzaniem umilałam sobie zasiadając do miniaturek, a że zasiadałam nazbyt często i na zdecydowanie za długo z porządków niewiele wychodzi. Za to powstały dekoracje świąteczne: pastelowe jajka w białym koszyku, drzewko oraz wieniec. Wszystkie ozdoby bazują na jajach wykonanych z masy plastycznej. Część z nich starałam się zrobić w naturalnej kolorystyce i później malowałam ręcznie, resztę od razu w kolorze.


 
Za tutka na drzewko ślicznie dziękuję Lady Fanaberii. Był tak profesjonalnie przygotowany, że wykonie tej ozdoby było dziecinnie proste ;-)

Wszystkie sklepy modelarskie (zwłaszcza te z kolejkami) kochamy za ogrom zielonych dziwacznych wynalazków zwanych przeze mnie mchami.
 
Donicę wypełniłam gąbką florystyczną, ziemia to przyklejony brązowy piasek zakupiony w hurtowni z ozdobami (na szczęście był tani jak barszcz bo inaczej musiałabym zbierać ziemię w centrum miasta na oczach przechodniów wszelkich, albo pod osłoną nocy - by wstydu nie było, a kto wie, co po ciemku do domu bym przyniosła). Jaka szkoda, że sypanej kawy nie pijam... Wysuszyłoby się taką i gleba gotowa :-)
 

 
Ostatni etap to pomalowanie pieńka, przyklejenie pisanek i kokardki. I tadam! Mamy drzewko ;-)

Wieniec wykonany został podobnie. Na kółku z wyciora z przyklejonym mchem (bazę można wykonać z folii aluminiowej jak kto woli).  Idealnie prezentowałby się na drzwiach wejściowych, ale tych się jeszcze nie dorobiłam :( I dlatego dołączy do innych ozdób, z których skorzystam dopiero za rok...




 

piątek, 28 marca 2014

pojemniczki

Pojemniczki z porcelany, puszki, ozdobne słoiki czy pudełka to kolejne rzeczy bez których nie można obejść się w kuchni. Dlatego też przynajmniej kilku takich nie mogło zabraknąć na mojej ściance.
 
Długo zastanawiałam się, jak takie miniaturki wykonać samodzielnie i tu także z pomocą przyszły mi elementy biżuterii. Tym razem wykorzystałam koralki modułowe.
To taka chińska Pandora. Moje, to zakup losowo dobieranych 5 sztuk za złotówkę ;-) Te najtańsze (kupowane w zestawach) mogą różnić się kształtem, wzorem, kolorem i wykończeniem otworu. Osobiście polecam te ze srebrną obwódką, idealnie imitują  np. puszki ;-)
 

 
Pojemniczki dostały przykrywki czyli dekielki ;-). Zrobiłam je z przekładek metalowych (takich samych jakich użyłam do pater) oraz koralików - tu akurat drewniane, bo takie miałam akurat pod ręką). Zresztą nie ważny jest materiał, a kształt i wielkość koralika - wszystko i tak miałam zamiar pomalować na jeden kolor.
 
Chciałam by pojemniki były idealnie gładkie, a wyglądem przypominały porcelanę. Całość pomalowałam więc lakierem do paznokci. Nadmiar lakieru jaki zebrał mi się na srebrnej obwódce usunęłam zmywaczem do paznokci.
 
Tak prezentują się moje pojemniczki. Te białe były właśnie lakierowane;-)
 
 
A tak prezentują się na znanej już Wam ściance (dwa na półeczce, jeden na stole)
 

poniedziałek, 24 marca 2014

przepis na panterę czyli jak zrobić paterę


Nie wiem jak Wy, ale ja jestem na etapie, że kocham wszystkie patery i nie wyobrażam sobie stołu bez nich. Ciekawe, czy kiedyś mi to przejdzie. W mojej "dużej" kuchni nie mam żadnej, a w miniaturkach już kilkanaście ;-)

Chyba nie ma nic prostszego do wykonania. I właśnie od nich zaczęłam moją przygodę z miniaturowymi naczyniami. Na poniższej fotce dwie z nich. Różnią się praktycznie tylko samym talerzem oraz sposobem malowania. Ta z czekoladkami była lakierowana na wysoki połysk, ta pod ciastem z bitą śmietaną dosłownie muśnięta białym akrylem - dzięki czemu przypomina staroć po prababce.


 
 
Pierwsze dwie patery które zrobiłam były drewniane, kolejne ze znanych wszystkim guzików, a skończyłam na tym czego mam w domu najwięcej, czyli na elementach biżuterii. Wreszcie te setki niewykorzystanych wcześniej przekładek znalazły swoje zastosowanie ;-)
 
 
Właśnie z takiego złomu powstają małe cuda.
 
 
Wystarczy posklejać i pomalować wedle uznania. I włala! Patery, półmiski i wysokie talerze gotowe ;-)
 

Komu paterę, komu?


niedziela, 23 marca 2014

pierwsza ścianka

I znów mój pierwszy raz. Tym razem dziewicza ścianka. Jak na debiut przystało całkiem niewinna, biała i czysta.

Została zaaranżowana na szybko by pokazać to co do tej pory udało mi się już osiągnąć. I przede wszystkim do prezentacji stołu.

Starałam się umieścić na niej tylko to co własnoręcznie zrobiłam (choć udało mi się to powiedzmy w 95%). Wiadomo, że nie uniknie się zakupów "gotowców", zwłaszcza na początku, ale uważam że nie ma co się nimi chwalić, wszak do sklepu może pójść każdy z nas ;-) Mi osobiście wszystkie przedmioty które dostałam (ślicznie dziękuję!) i zakupiłam baaardzo pomogły. Szczególnie w ocenieniu skali i zrozumieniu jak to wszystko powstawało.

A tak moja ścianka prezentuje się w całej okazałości.

 
 

Czas na zbliżenia.
Nie jestem mistrzem aparatu i nie będzie ich za dużo, ale mam nadzieję, że te kilka poniższych fotek pozwoli Wam bliżej przyjrzeć się detalom.


Na facebooku, gdzie ścianka miała swoją premierę wczoraj, zebrała pozytywne oceny.
Bardzo się cieszę i ślicznie dziękuję za wszystkie komentarze.


sobota, 22 marca 2014

Mebel uniwersalny

Mebel uniwersalny czyli mój pierwszy stół, albo lepiej bufet bo jeszcze długo nikt przy nim nie będzie siedział. Powód prosty - nie zrobiłam jeszcze krzeseł ;-)

Spotkałam się już z nazwaniem go ołtarzem, przypominał również łoże z baldachimem. Zdarzyło mi się kiedyś spać pod stołem, więc skojarzenie jest nawet trafne :P

Więc jeśli ktoś ma ochotę wykonać mebel uniwersalny zapraszam dalej. Poniżej kilka zdjęć obrazujących jego powstawanie.

Największym moim problemem był brak trałek. Jeszcze nie znalazłam stołu który nie wyglądałby jak produkt ze sklepu IKEA, a miał proste nogi (jeśli na taki natraficie podeślijcie zdjęcia, z przyjemnością obejrzę). Musiałam jakoś obejść ten problem i zdać się na to co było w domu by je wykonać samodzielnie. Z pomocą przyszedł Jan Niezbędny, a dokładniej wykałaczki z tłoczeniami na końcach, małe drewniane koralki i grubszy kawałek balsy.



Po przycięciu na odpowiednie długości wystarczyło tylko posklejać wszystko razem



Z cienkiej balsy wycięłam półeczkę i podwójny blat. Ozdobny ornament to laserowo wycinana tekturka.


A tak całość wyglądała po sklejeniu

 
Po namyśle dodałam jeszcze po jednym koraliku pod każdą z nóg oraz drobną koronkę wokół dolnej półki. Na koniec malowanie i oto efekt końcowy:



A teraz zastanawiam się, czy kiedyś, jak nabiorę więcej doświadczenia, nadal będę z niego tak dumna jak teraz, czy też przyjdzie mi jeszcze się go wstydzić ;-)

Bezdomkowa to ja

Bezdomkowa to osoba bez domku, w dużym świecie zwana bezdomną. Ktoś, kto ma marzenia i powoli post po poście będzie coraz bliższy ich realizacji. Takie jest założenie. Blog powstał po to by mnie motywować do działania, by każdy kolejny wpis pokazywał mi (i Wam) ile już osiągnęłam.

Mija trzeci miesiąc mojej fascynacji miniaturkami. Za rok chcę przyjmować pierwszych gości na kawce na werandzie. Uda się? Zobaczymy!