wtorek, 30 grudnia 2014

hiacynty

Uwielbiam kwiaty. A Panie w położonej po sąsiedzku kwiaciarni znam już na tyle dobrze, że każda moja wizyta u nich kończy się dłuższą rozmową. Tak było też przed świętami. Chciałam coś żywego, białego i pachnącego. I wyszłam z hiacyntami. Wyobraźcie sobie, że te, przynajmniej z mojego punktu widzenia, wiosenne kwiaty, są niezwykle popularne zimą. A kompozycje świąteczne z ich udziałem wcale to a wcale nie przypominają wiosny. Ślicznie komponują się ze świerkiem i ozdobami choinkowymi. Byłam nimi zauroczona wręcz. Kupiłam dwie doniczki z nadzieją, że to co się z nich rozwinie mimo wszystko będzie jednak białe ;-)
 
 
Na przekór wszystkiemu zakwitły na różowo. No dobra, niech będą różowe. Już i tak jest po świętach ;-)
Za to moje wczorajsze małe hiacynty, choć bladoróżowe z delikatnym zielonym wykończeniem na zdjęciach wyglądają na żółte, kremowe, białe... Ni jak na róż z zielenią...



Największą trudność sprawiły mi cebule. Weź człowieku zrób coś tak popękanego, paskudnego i jeszcze fioletowego! Mam trzy suche pastele na krzyż, fioletu czy różu w nich nie uświadczysz. Ale udało się. I z cebulek nawet jestem zadowolona. Co do reszty, to szału nie ma. Mam nad czym jeszcze pracować.



 
To tyle o kwiatkach, lecę sprzątać. Nie chcę przywitać Nowego Roku w bałaganie. A to jak wygląda moje stanowisko pracy i cała odzyskana ostatnio "pracownia" woła o pomstę do nieba. Wszystko przez to, że walczę z kilkoma projektami jednocześnie. Masakra jakaś. Ale i radość, bo kto by się w czasie pracy przejmował tym, że wióry na podłogę lecą, jak to taka ogromna zabawa z dłutem w ręku jest?! A nawet dzieci wiedzą, że zabawy to się dla sprzątania nie przerywa ;-)
 
Szczęśliwego Nowego Roku!
 
Anna
 

wtorek, 23 grudnia 2014

Merry Christmas, Wesołych Świąt, Feliz Navidad

Także i u mnie zrobiło się świątecznie. Scenka kominkowa ukończona, ogień buzuje w palenisku, a ja rozkoszuję się czasem wolnym.
 
Po tylu dniach wielkich przygotowań należy się trochę odpoczynku ;-) Nie pamiętam takich świąt, bym wieczór przed mogła tak beztrosko leniuchować. Wszystko zrobione ;-) Ogłaszam wielkie świętowanie!!
 
To także idealny moment na złożenie Wam życzeń. Już jutro Wigilia. Spędźcie te święta najprzyjemniej jak potraficie, otoczeni najbliższymi, w rodzinnej ciepłej atmosferze. Niech miłość i radość będą wokół Was.
 
I hope that this Christmas will be for you a cheerful ending to the year and a great beginning to a happy and creative new one.

Have a Merry Christmas and a Happy New Year!


 





A na koniec, coś z ostatnich moich robótek kuchennych - małe ciasta korzenne z powidłami i marcepanem. Praca przy nich miała w sobie coś z rękodzieła, bo babrania z nimi było co niemiara ;-) A że są małe, mogę je bez skrupułów umieścić na blogu miniaturkowym.

Upiekłam piernik, nie za wysoki, w prostokątnej blasze. Przecięłam wzdłuż i powycinałam małe kółeczka.



Posmarowałam je najlepszymi na świecie powidłami śliwkowymi od Cioci Teresy. Moja Matka Chrzestna jest mistrzynią weków wszelkich, którymi zajadam się przez okrągły rok :)

Później rozwałkowałam marcepan i również użyłam foremki do wykrawania kółek.

A na koniec najlepsze, czyli malowanie. Pędzel w dłoń i pokrywanie całości polewą czekoladową (oczywiście gorzką, bo taką lubię najbardziej :) ) Do ozdoby użyłam prażonych migdałów, mniam!



 

 Smacznego Kochani!
 
 

środa, 17 grudnia 2014

Najważniejszy coroczny projekt

Wróciłam! Na razie nie z miniaturkami, a z czymś jeszcze dla mnie ważniejszym. Od ostatniego postu minął pewnie miesiąc. W tym czasie małe hobby zostało zamknięte w pudełka, a ja działałam na dużo większą skalę. Pracowania (zwana w zależności od potrzeb również salonem, pokojem gościnnym, czasem nawet sypialnią) była zamknięta. Na amen. W jej miejscu utworzony został magazyn.  Magazyn Szlachetnej Paczki. Akcji do której już trzeci raz dołączyła Zadyszka.org i Przyjaciele. A ja, jak co roku, zostałam główną magazynierką ;-)
 
Tylko zobaczcie ile wspaniałych rzeczy udało nam się zebrać dla dwóch fantastycznych Rodzin. A wszystko to w niewiele ponad dwa tygodnie. Jesteśmy wspaniałym, zgranym zespołem, grupą przyjaciół, którzy uważają, że święta są przede wszystkim dla dzieci. Dlatego i tym razem wybraliśmy te Rodziny, w których właśnie najmłodsi odgrywają największa rolę. Są największym skarbem dla swoich rodziców i tak jak my mocno wierzą w magię świąt.
 


 


 




 



 
 







\


 
W sumie zebraliśmy ponad 1100 produktów. Udało nam się spełnić wszystkie potrzeby Rodzin. Każda z osób dostała prezenty o których marzyła oraz nowe kurtki i buty na zimę. Zebranymi artykułami wypełniliśmy 4 auta typu kombi! Pełen sukces.

 
Na koniec otrzymaliśmy cudowne zdjęcia z przekazania naszych paczek Rodzinom. Łzom radości, podziękowaniom, ochom i achom nie było końca. Jesteśmy bardzo szczęśliwi, że mogliśmy pomóc innym i wywołać uśmiech na twarzach najmłodszych ;-) Rozradowane buzie dzieci rozpakowujących prezenty to najpiękniejszy widok na świecie.
 
Chciałabym raz jeszcze podziękować wszystkim, którzy włączyli się do naszej akcji przygotowania paczek. Odzew jak zawsze był ogromny. Dziewczyny, dzięki za godziny spędzone przy sortowaniu i pakowaniu, Chłopaki - cudownie się z Wami przekazywało paczkę, a siłacze z Was nieziemscy ;-)
 
Teraz już mogę wrócić do małego hobby, a opustoszały na razie pokój już wkrótce znów zamieni się w zagraconą pracownię ;-)
 

 

 
Trzymajcie się cieplutko moje Aniołki. Do usłyszenia za tydzień. Anna

sobota, 15 listopada 2014

trudne początki

Przyjechała do mnie. Panna Obrażona. Nie pomogły ani kwiaty na powitanie, ani uśmiech, ani zachęta do zabawy. Usiadła za regałem z tą swoją obrażoną miną, spoglądała ukradkiem i miała wszystko w małym nosie.


 
Dopiero gdy przyniosłam wodę w dzbanku dla róż, ruszyła się i zadbała o kwiaty by nie zwiędły. Zrobiła też małe przemeblowanie, podejrzewam, że tylko po to, by mi pokazać, że ona potrafi to zrobić lepiej. I dobrała się do babeczek, chyba musiała biedaczka zgłodnieć po długiej podróży.
 
 
 
 
No cóż. Witaj w domu Kochana! Mam nadzieję, że z czasem się polubimy bardziej...
 

poniedziałek, 10 listopada 2014

post ekonomiczny

Miałam ci ja front kominka. Zakupiony miesiące temu, niestety okazał się za duży pod schody, zresztą nie do końca wpasowywał się w styl mojego wiejskiego domku. Mniejszy zrobiłam sobie sama, a ten leżał i czekał na zmiłowanie. Aż się w końcu doczekał.
 
Zaczęłam kolejną scenkę, tym razem salonowo kominkową. Ale nie kominek będzie bohaterem tego postu, a całkiem zwyczajne i podstawowe sprawy jak tapeta, podłoga, listwy i osłona kominka. A właściwie będzie to post poświęcony oszczędzaniu - czasu i pieniędzy.
 
Uwielbiam podłogi z desek, gdybym mogła miałabym takie w całym mieszkaniu. Wyglądają tak naturalnie, surowe, nie pokryte żadnym laminatem. I takie podłogi z balsy dotychczas kładłam w moim domku. Aż tu nagle, odkryłam tani laminat do wykończeniówki (metr 0,50 zł) i postanowiłam wypróbować go w kolejnej scence. Taka opcja jest tańsza niż podłoga drewniana i zdecydowanie mniej pracochłonna (odchodzi cięcie i malowanie). A efekt, no cóż, tragiczny nie jest, zresztą oceńcie sami.
 
Na położenie podłogi 20*20cm + listwy zużyłam niecałe 2.5m (szerokość listewki 21mm)




Listwy z tym samym motywem z łatwością wykonacie sami, wystarczy przyciętą balsę okleić laminatem z góry i z boku.




No czyli na samej podłodze i listwach już sporo zaoszczędziliśmy ;-)

Pójdźmy dalej. Zauważyliście pewnie, że uwielbiam ceglane wnętrza. Jestem w nich szczerze zakochana i tego nie ukrywam. A tu proszę, tapeta! I na dodatek darmowa. Z Leroy Merlin ;-) Zachęcam do odwiedzenia tego sklepu, można dostać kawałki wybranych tapet (do 0.5m) jako próbniki do sprawdzenia jak wybrane motywy będą wyglądały w naszym wnętrzu. Ja wybrałam tą ceglaną i był to strzał w dziesiątkę. Uwielbiam ją. To już drugie moje wnętrze z tym motywem i wierzcie mi, w najbliższym czasie nie zamierzam wracać do cegiełek (po pierwsze koszty - balsa jest droga, a po drugie i najważniejsze czas). No oszaleć można, wpierw wycinanie małych cegiełek, później ich kładzenie, na końcu malowanie. Sami widzicie, znów oszczędzamy ;-)



I następna rzecz, którą wykonać można samemu - osłona kominka. W tym celu wykorzystałam tasiemkę ornamentową i tekturkę. Zamiast tasiemki może być wszystko inne: koronka, wzór wycięty własnoręcznie, czy z wykorzystaniem dziurkaczy dekoracyjnych, rzeźbione drewienko, profilowany drucik z którego zakręcimy ślimaczki i inne esy floresy, nić (np. zszyte ze sobą dwie tekturki wzorem w karo)  - ile dostępnych materiałów tyle pomysłów. Najważniejsze, nie musimy w to inwestować pieniędzy, wykorzystajmy to co mamy. Ja miałam samoprzylepną tasiemkę, której używam baaardzo często, stąd jej użycie było pierwszym moim pomysłem i od razu zrealizowanym.



  






Na koniec zrobiłam jeszcze wkład kominkowy, jeszcze bardziej ekonomiczny niż moja poprzednia świecąca kupa (post o niej tutaj: http://bezdomkowa.blogspot.com/2014/05/swiecaca-kupa.html)
A to za sprawą nowych, tańszych lampek.
Poprzednie (te po lewej) kupiłam w IKEA, musiałam je sporo przyciąć by były mniejsze i mieściły się pod wkładem. Potem znalazłam takie jak po środku - po 2 zł, a na koniec, u chińczyka, te najmniejsze, po złotówce. Cóż, wstyd się przyznać, ale odkąd zainteresowałam się miniaturkami, pokochałam chińczyki ;-)
Pamiętajcie tylko o przemalowaniu żarówki (na czerwono, pomarańczowo lub żółto), w przeciwnym razie jej światło będzie zbyt niebieskie.





 I na koniec kilka słów na temat zakupów gotowych miniaturek. Absolutnie nie jestem ich przeciwnikiem, co więcej, uważam że są wskazane. Mi osobiście, jak nic innego, poprawiają humor. Ale nie zapominajmy, że własnoręcznie można zminiaturyzować prawie wszystko. I im więcej zrobimy sami, tym więcej będziemy mogli kupić za oszczędzone pieniądze ;-)