sobota, 18 lipca 2015

pieseł, kundlis czy kejter?

Kocham zwierzęta. A psy najbardziej. Gdybym tylko mogła już dawno mieszkałabym z jakimś. Jednak dziesięć godzin samotności w ciągu dnia, to dla psa zbyt dużo. On byłby nieszczęśliwy, ja miała bym wyrzuty sumienia. A że swoje marzenia realizuję w miniaturowym świecie, z zamiarem zrobienia sobie zwierzaka nosiłam się już od bardzo dawna. Mijały miesiące, ja dorabiałam się pluszanych królików i miśków, a kejtra jak nie było tak nie było. Aż do dzisiaj. Przedstawiam Wam mojego pierworodnego. Po poznańsku kejter, po młodzieżowemu kundlis i pieseł czyli kudnel pełną gębą.
 
 
Matka była bernardynem. Domieszkę wielu ras w swoim wyglądzie zawdzięcza ojcu, wiejskiemu psu wielorasowemu (nie napiszę przecież, że brak rasy mojego kundlisa to efekt braku moich umiejętności!). Pieseł ma dopiero jedenaście miesięcy, jest młodym psem, myślicie, że jeszcze urośnie? 



 
 
 
Nie powiem, praca nad kejtrem sprawiła mi dużo radości. I choć zrobienie go było bardzo rozciągnięte w czasie, to mogę się Wam pochwalić, że postrzyżyny psa odbyły się już na nowym stanowisku pracy jakiego się dorobiłam, ale o tym w następnym poście ;-)
 
Dzisiaj tylko mała migawka z pracy nad piesełem
 
 
Pozdrawiamy
Anna i kundlis

4 komentarze:

  1. Ale fajny :). U mnie w domu (jestem z Bydgoszczy) też się czasami mówiło kejter :).

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie ma co prześliczny jest. Czy urośnie. Pewnie. Jeszcze będzie bronił całego domu:D
    pozdrawiam właścicielkę i samego kundlisa.
    Post ogromnie mnie zmotywował kto wie może i ja sprawie sobie miniaturową psinę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki piesełek!! wygląda faktycznie na szczeniaczka, będzie duży, to widać ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudny pieseł ! :D Zawsze mnie ciekawiła ta metoda figurkowania :P Może opowiesz o niej coś więcej ^^ Wgl pokazuj tu zaraz tą nową pracownię :D

    OdpowiedzUsuń