Przyjechała do mnie. Panna Obrażona. Nie pomogły ani kwiaty na powitanie, ani uśmiech, ani zachęta do zabawy. Usiadła za regałem z tą swoją obrażoną miną, spoglądała ukradkiem i miała wszystko w małym nosie.
Dopiero gdy przyniosłam wodę w dzbanku dla róż, ruszyła się i zadbała o kwiaty by nie zwiędły. Zrobiła też małe przemeblowanie, podejrzewam, że tylko po to, by mi pokazać, że ona potrafi to zrobić lepiej. I dobrała się do babeczek, chyba musiała biedaczka zgłodnieć po długiej podróży.
No cóż. Witaj w domu Kochana! Mam nadzieję, że z czasem się polubimy bardziej...
Yes, the pitcher is required. Beautiful roses. Hugs, Melli
OdpowiedzUsuńSłodki foch <3
OdpowiedzUsuńPrześliczny foszek! Fajnie, że do Ciebie przybył! :)
OdpowiedzUsuń