sobota, 23 kwietnia 2016

Chicago - part 1

Jestem, wróciłam. Wyprawa do wielkiego świata zakończona!! Ja zmęczona ale i szczęśliwa. Baaaardzo!! To był cudowny czas.  Czas beztroski, odpoczynku, ale i czas ciężkiej pracy (3 dni targów i poprzedzające je warsztaty). Fantastyczne niezapomniane wakacje, przede wszystkim dzięki ludziom, jedzeniu, zakupom, zwiedzaniu i oczywiście miniaturom ;-)

Dziękuję dziewczynom (Gosi i Martynie), bez nich nie było by tej radości z wyjazdu, dzielenia wspólnych chwil, atmosfery zabawy i wspólnej pracy. Jestem pewna, że to nie ostatnia nasza taka eskapada! :) Dziękuję Gregowi za zaproszenie, gościnność i przyjęcie do grona przyjaciół, rodzinie Grega za wspaniałą organizację imprezy i dziękuję również wszystkim cudownym ludziom których poznałam na targach. Mam nadzieję, że jeszcze się kiedyś spotkamy!

Zdjęć jest ponad tysiąc, nie sposób pokazać wszystkiego. Także skoncentruję się na trzech przewodnich tematach wyjazdu z pięciu najważniejszych. Na początek to co tygrysy kochają najbardziej, czyli jedzenie ;-) Później zwiedzanie. Na koniec to na co czekacie najbardziej, czyli miniatury ;) A co, przetrzymam Was trochę :P
 
Jedzenie towarzyszyło nam każdego dnia, poznawałyśmy nowe smaki, regionalne potrawy i delektowałyśmy się każdym kęsem (no prawie każdym!).
 
Londyn Heathrow - jak przystało na Wielką Brytanię porcja fish and chips - ryba z frytkami i groszek z miętą ;-)

świetne miski!

Lot do Chicago i potrawka w samolocie. To właśnie jeden z tych posiłków, o których mogłabym szybko zapomnieć ;-)

 
Jak Hameryka to muszą być burgery. Opiekane na ogniu, z delikatnym ale wyczuwalnym dymnym posmakiem.
 
 
no i oczywiście fryyyyytki! Można je lubić, lub udawać, że się ich nie lubi, ale przyznać trzeba, nie ma lepszych frytek nad amerykańskie!!


powitalna kolacja z Gregiem, oj jadło się jadło!! Smacznie, wykwintnie i duuuuużo. Dużo za dużo!!
 

 
 bajeczne baby back ribs!


 
 Ciasto marchewkowe

 Lody na bogato
 
LongHorn Steakhouse, nie pytajcie ile razy tam byłyśmy!! Najlepsze żeberka na świecie! Mogłabym tam jadać codziennie :)
 
 

Kalmary i ośmiorniczki z rewelacyjną kiszoną i smażoną cytryną, która podkreślała ich smak. Niebo w gębie!



Prawdziwa duma regionu - chicagowska pizza. Powiem tak, daaaaleko jej do żeberek, ale spróbować trzeba było. Szkoda tylko, że nie mam zdjęcia na którym widać jaka ona jest wysoka. Cztery nasze w jednej chicagowskiej jak nic!


 
Hraby i komary czyli wyprawa na kraby i homary. Paaaalce lizać, wzdychałam z każdym kęsem z rozkoszy podniebienia 
 przystawki

I danie główne, bohater wieczoru, a właściwie dwóch bohaterów - królewski i maślany,  jadłam nie przejmując się tym jak wyglądam, jak jem i jak głośno to robię. Z pełnym oddaniem!





W Chipotle - ostro i bosko. Przepyszna wołowina, rozpływająca się w ustach i fantastyczne avocado, duuużo avocado :)


 
Napitki. Dwa w jednym :)
 


A po show... szampan. Tak uczciłyśmy zwycięstwo Gosi i Jej pierwszą nagrodę w konkursie MAP - Miniature Art. Prize ;-) Brawo Gosia! Pyszny szampan, a po nim wspaniała włoska kolacja!

 
 
A to już niespodzianka dostarczona do pokoi dla wszystkich gości hotelu - czekoladki - Sweet Dreams from The Miniature Show
 
 
Pysznie było! Oj jak pysznie! Przepysznie. Mniam!! Mniam!!
 


5 komentarzy:

  1. Cóż napisać po takim poście?! Głodna jestem!
    Wprawdzie na wiele rzeczy z Waszego jadłospisu bym się nie skusiła,ale jest też sporo takich, na które cieknie mi ślinka :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. blog kulinarny mi się zrobił :) Ale nasze obżarstwo ma też miniaturowe wytłumaczenie - zbierałyśmy inspirację do przygotowania jedzenia z fimo :) :) Myślisz, że ktoś kupi takie wytłumaczenie? :)

      Usuń
  2. No, pojadłyśmy :) Wczoraj aż na gimnastykę poszłam przez to obżaestwo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. brawo Ty!! A ja wczoraj znów jadłam żeberka!! Dziękuję Mamo! :D

      Usuń
  3. fotka - dwa napitki w jednym - wymiata!

    OdpowiedzUsuń