Nie poleciałam. Po prostu. Plecak spakowany, odprawa zrobiona, wszystko na dobrej drodze i bach! Nagły zwrot akcji i na 6 godzin przed wyjazdem decyzja nie lecimy. Niestety, czasem trzeba poświęcić marzenia, by ratować inne sprawy. Nie powiem, przeżyłam to i było mi cholernie smutno. Ale z pomocą przyjaciół wzięłam się w garść i skoncentrowałam się na innych przyjemnościach i wyzwaniach na które nie miałam wcześniej czasu.
W ciągu ostatnich dziesięciu dni wybrałam się na dwie wycieczki, odwiedziłam masę sklepów, kupiłam nowe lampy do mieszkania (to znaczy część kupiłam, a jedną wydawało mi się że kupiłam!), wymieniłam baterię przy zlewie i mam na nowo wymalowane całe mieszkanie!!! Nic nie pomaga lepiej na smutki niż ciężka praca ;-)
Sypialnia - moja super stara (i już niekompletna) lampa. Goła żarówka w roli głównej ;-)
Najmilej wspominam wycieczkę z Joanną do Czacza. Nie zastąpi ona co prawda wielkiego podboju Ameryki Południowej, ale skarbów tam równie wiele. Prawdziwa gratka dla szperacza! Odwiedziłam prawie 60 wystawek: namiotów, podwórek, garaży, starych domów. I tak jak za każdym razem problem był tylko jeden - jak wszystkie zakupy zmieścić do auta!
Udało mi się również usiąść w jeden dzień do miniaturek ;-) Za cel obrałam wejście do domku. Sporo zrobiłam, choć nadal końca nie widać.
Tak wyglądał mój domek jeszcze tydzień temu.
A tak prezentuje się obecnie
Zmieniłam płytki na tarasie - z łazienkowych na kamienne, zamontowałam balustradę, przemalowałam lampę, dokleiłam kołatkę na drzwi...
powstały również kamienne schody
a na koniec zasadziłam trawkę. Tu z pomocą przyszła Agnieszka i Jej wiedza o kępkach wszelkich :)
No to domek trochę pchnięty do przodu. Brakuje mu jeszcze okiennic (ale te zrobię pewnie dopiero jak piętro powstanie), zielska wszelkiego, kwiatów i krzewów. Choć i one muszą trochę poczekać na swoją kolej.
Teraz robię porządek z moim mieszkaniem i prawdziwym życiem. Wierzcie mi, wyzwań mam co niemiara!
Teraz robię porządek z moim mieszkaniem i prawdziwym życiem. Wierzcie mi, wyzwań mam co niemiara!
I na koniec podziękowania za zmobilizowanie mnie do działania, gdy wydawało mi się, że jestem w czarnej głębokiej dupie. Dzięki Dziewczyny!
Anna
Przykro mi że podroż się nie udałą ale jak chcesz to mogę zrobić dla Ciebie Amerykę południową u mnie w Szemudzie, moje dzieci to dzikusy a i jakaś palma się znajdzie ;) Domek piękny!
OdpowiedzUsuńŚliczne wykończenie.
OdpowiedzUsuń