sobota, 5 lipca 2014

kafle

Zamarzył mi się piec. Taki prawdziwy stary  piec kaflowy.

A wszystko zaczęło się od sortowania zdjęć. Znalazłam jedno, zapomniane z wakacji, prawie dwadzieścia lat temu. Właśnie wtedy poznałam moją kuzynkę Joannę. Zaskoczone spotkaniem i odnalezieniem się na polskiej ziemi postanowiłyśmy razem odświeżyć historię naszej rodziny, wsiadłyśmy w auto i wybrałyśmy się na wycieczkę na tereny zamieszkiwane przed wojną przez najukochańsze dla nas rodzeństwo: mojego Dziadka i Jej Babcię. Czułyśmy się jak detektywi, zaczęłyśmy od cmentarza, później kościół klasztorny, park aż w końcu (za przyzwoleniem obecnych mieszkańców) odważyłyśmy się wkroczyć do domu. I tak jak wcześniej pełne podniecenia podążałyśmy śladem nazwisk i herbu, odkrywając je w najmniej spodziewanych miejscach, tak same pomieszczenia były niestety rozczarowujące. Nie było w nich nic, co było by bliskie naszemu sercu, nic oprócz jednego starego białego pieca, przy którym się sfotografowałyśmy. Taka jest historia fotografii, którą ostatnio odnalazłam i która sprawiła, że sama zapragnęłam zostać posiadaczką takiego właśnie pieca.
 
Na parterze domku będzie kominek, zatem jedyne miejsce na piec wydaje się być w tym momencie na górze, w pokoju sypialnym. Jako że piętro jeszcze nie powstało - wstrzymują mnie wciąż te przeklęte schody - budowa pieca jest wstrzymana, bo pojęcia nie mam, gdzie dokładnie mógłby stanąć i jakie miałby mieć wymiary.
 
Aby marzenia choć trochę urzeczywistnić zajęłam się wczoraj kaflami. Na próbę zrobiłam kilka i wydają się być idealne. Dzisiaj dokończę resztę i będę mieć komplet kafelków ;-)
 

 Dla niedowiarków skali (i na ich specjalną prośbę) zdjęcia z monetą. Zadowoleni?





 Moje kafelki najukochańsze! Maleństwa doskonałe.


 
I na koniec jeszcze mały pokaz jak zrobić samodzielnie kafelki do domku.
 
W tym celu użyłam kolorowej masy plastycznej, by lepiej uchwycić detale na fotografiach. Choć w ostatnim czasie moje umiejętności obsługi aparatu znacznie się poprawiły, to w tym przypadku niestety poczynionych postępów w tej dziedzinie nie widać, za co całym serduchem przepraszam.
 
Do wykonania kafelków potrzebujemy masy plastycznej utwardzanej powietrzem (ja użyłam fimo air basic), szablonu do wyciskania (w moim przypadku był to najzwyklejszy guzik) oraz nożyka do przycinania brzegów.
 



 
 

 
Tak przygotowane wieczorem kafelki zostawiłam do utwardzenia przez noc, a rano je zebrałam i dla Was obfotografowałam ;-) Prawda, że proste? A ile daje możliwości: kafelki do kuchni, łazienki, na taras... Nic tylko działać i upiększać nasze domki! 
 

9 komentarzy:

  1. Uaa! Precyzyjna robota! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh, naprawdę piękne te kafle!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki! ;-) Nie mogę się doczekać aż wkroczę na piętro i postawię z nich piec.

      Usuń
  3. JA TEŻ ROBIŁAM PIECE KAFLOWE, ALE KAŻDY KAFEL OZDABIAŁAM RĘCZNIE, A TU TAKI PIĘKNY POMYSŁ. POZDRAWIAM. PIĘKNE KAFLE IBARDZO POMYSŁOWE.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dałam się nabrać! Myślałam, że to prawdziwe kafle do pieca i się ucieszyłam, że można takie ładne znaleźć, a tu psikus. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja to samo miałam. Takie ładne, że jak prawdziwe. Pozdrawiam!

      Usuń
    2. ojej, przepraszam dziewczyny!! to takie małe kafelki :P

      Usuń
  5. Aniu- dzięki, rewelacja, ja co prawda tez wyciskałam swoje te od pieca guzikiem, ale miał zbyt słaboe wyżłobienia...
    chyba pozyczę guzika od Ciebie, albo po prostu poszukam w pasmanteriach:)

    OdpowiedzUsuń